Stresik pojawia sie zawsze przed zleceniem, ale kiedy już następuje "wjazd na chatę" to czuję się w swoim żywiole. W wyobrazni widzę się niczym Rambo z czerwoną opaską na czole, strzelajacy we wszystko co jest w ruchu, tylko wiadomo, że moją bronią są moje aparaty..
Na zleceniu zawsze mam dwa aparaty i minimum trzy świetnej jakości obiektywy. Do tego szereg mniejszych akcesoriów typu zapasowe karty pamięci baterie czy lampy błyskowe.